Losowy artykuł
Gdyby zależało ode mnie,trzymałbym cię do usług moich przez całe twoje życie,ponieważ masz dosyć dobre skłonności,poprawiłeś się z wielu przywar i złych nałogów i wszelkiego użyłeś starania,w granicach twojej niższej natury,dla przystosowania się do natury Houyhnhnmów. "Detyna to nasza! Będą się pogrążać coraz głębiej i ich ciała będą się gotować od dołu w roztopionej magmie. Widziałem dumne, zaiste! Nastąpiło parę lat przerwy;pogoiły się plecy,wyrównały się szczerby w dobytku,obe- schły nawet łzy,nie zginęła tylko pamięć o wywiezionych,ich puste,pozabijane deskami chaty i pola,leżące odłogiem,których się nikt nie poważył tknąć,leżały wciąż na oczach,i były niby niemy krzyk wiecznie pamiętnej krzywdy! Wiedział on już, że żadne nowiny od bram nie przyszły, i wiadomość ta zamiast go ucieszyć, jako dowód, że Ligia znajduje się w mieście, przygnębiła go jeszcze bardziej, albowiem począł przypuszczać, że Ursus mógł ją wyprowadzić z miasta natychmiast po porwaniu, a więc przedtem, zanim niewolnicy Petroniusza poczęli przy bramach strażować. W Wołmontowiczach na dobrej glebie roili się Butrymowie, najdłuższe chłopy z całej Laudy, słynni z małomówności i ciężkiej ręki, którzy czasy sejmików, zjazdów lub wojen murem w milczeniu iść zwykli. –Pani mi daruje,ale przysięgam,że się to nigdy nie powtórzy –prosił pokornie,głębo- ko zmartwiony,bo Zosia,z namarszczoną brwią,odsunęła się nieco dalej. Wtedy pan Goryczka jął także okrutnie sapać i gwałtem się rozbierać; pas rozwiązał, skórnie wyzuł, żupan o ziem rzucił i wołał: – Bierz sobie, bierz, wszystko bierz, i koszulę weź, kiedyś się uwziął do gołego mnie obedrzeć! 26 Zajęcie toparchii Gofny przez Wespazjana miało miejsce latem 68 r. Wygnanka leżała za borami, z dala od szerszych dróg, w pustce zupełnej. W 144 wsiach liczących ponad 1000 mieszkańców zamieszkuje prawie 25 ogółu ludności wiejskiej województwa wzrosła w latach 1961 1967 tempo wzrostu zatrudnienia na Dolnym Śląsku w 1945 46. Złożyła mnie matuleńka na miękkiej pościółeczce z żółtej gliny. Naturalnie, że u cesarza rzymskiego Zygmunta. – O wiwendę ciężko – mówił Butrym – bo dobra księcia hetmana do szczętu już wypłukane, ani człeku, ani koniowi na ząb w nich nie znaleźć, a co jest szlachty, to uboga, po zaściankach, jako u nas na Żmudzi, siedząca. Pierwsze ekipy pełnomocników obwodowych wyruszyły z Trzebnicy 30 kwietnia, a więc znacznie więcej niż członków PPR. - A Niemen lubisz? Pamięci Adolfa Dygasińskiego z Niegosławic nad Nidą PONIDZIE Z DUSZĄ I CIAŁEM Pojął i wyraził jednocześnie Nidę rwącą do Wisły Wstęgą przepasującą jego życie - Ponidzie Miłość urodzonego na Ponidziu Ten zagon pnidziański ma swoje ciało i duszę W jego bruzdach rodziła się przez wieki Mądrość kąkoli i bławatków Biegających po lasach i łąkach niezapominajek Obrazy z młodości snują się w wyobraźni Jak Nida - rodząca się w powijakach taśma filmowa JAK ZAJĄC SKALBMIERZ Ojciec Tak to właśnie ojciec Dał mu leśne wychowanie Ojca takiego nie spotkał nigdzie U żadnego swojego rówieśnika Ojca - ekonoma kilkuset złotych i kilkunastu korcy zboża Ojca z natury najpoczciwszego na świecie Z sercem jak kotlina W której przycupnął jak zając Skalbmierz GWAR GWARY I po co było to święte oburzenie Konopnickiej Że wprowadził gwarę do literatury Nie mogła pojąć Że to jest właśnie Biblia Szaroszpatacka mowy poprawnej Że to jest właśnie Statut Wiślicki poprawnego wysławiania się Tylko Żeromski Gdy otworzył Beldonka I kraj daleki miał przed oczami Szum jego mowy i gwar jego życia W ruchu życie polskie w swojej duszy Doświadczył Pamięci Stanisława Piętaka z Wielowsi ROZPACZ INTELIGENTA CHŁOPSKIEGO Zaciążyło na nim Ojciec - pisarz samorodny Stryj - rokujący nadzieje poeta I ten spokrewniony Ferdynad Kuraś - twórca ludowy z przełomu wieków Ich niepokój ogarnął I jego I te ich straceńcze idee - Rozpacz inteligenta chłopskiego Zagubionego w swoim czasie Odrzucił jedynie społecznikostwo i myśl rewolucyjną Bo ostrzegali go przed tym jak Przed bestią apokaliptyczną Ogarnięty zarazą poetyczności Z wyostrzonym poetyckim wzrokiem I z retorycznym pytaniem Czy można połączyć żywiołowy liryzm Z epicką perspektywą świata? Jakem ją odziała w gorset, to była taka, jakby już rosła dziucha. Na polanie, którą pamiętałem ze swej jazdy par force*, zeskoczyliśmy z koni. Pognawszy za wielkim samcem strzelałem doń z karabinu jedną ręką, drugą prowadząc konia. Żołnierz miał w kieszeni śmierć, nie buławę marszałka. I biegną minuty trwające po sto lat, w ciągu których niecierpliwość rozpręża nerwy i wprawia go w stan dygotania całym ciałem.